
Niewielkie, amerykańskie miasteczko-letnisko, rozwiedziona Hope, która ma 36 lat, 12-letnią obarczającą ją winą za wszystko i wiecznie zbuntowaną córkę, byłego męża, który poczuł zew młodości i prowadza się z wyjątkowo infantylną i nierozgarniętą wersją Barbie i rodzinną cukiernię z masą długów. Dodatkowo do tego wszystkiego dochodzi Rose, ukochana babcia cierpiąca na Alzheimera, która przybyła do USA tuż po II wojnie światowej i założyła rodzinną cukiernię. Interes ten za wszelka cenę próbuje uratować coraz bardziej przerażona tym co dzieje się w jej życiu Hope. Na kobietę co i rusz spadają kolejne nieszczęścia, zwykła pęknięta w kuchni rura urasta do rangi kataklizmu. Do tego dochodzą kolejne rachunki, na których pokrycie brak funduszy i kolejne monity w sprawie braku spłaty rat kredytu. Hope czuje się najbardziej samotną, pozbawioną perspektyw istotą na kuli ziemskiej. Pewnego wieczoru babcia Hope, przebywająca w domu opieki, chwilowo odzyskuje pamięć i prosi wnuczkę, aby dowiedziała się, co się stało z jej rodziną, o której nigdy wcześniej nie wspominała. Na kartce wypisała dla Hope nieznane wnuczce imiona, nazwiska i daty urodzenia. Hope nie ma początkowo ochoty zajmować się prośbą babci. Sądzi, iż starsza pani po prostu sobie coś uroiła. Nigdy nie wspominała, ani o tego typu powiązaniach rodzinnych, ani o więzach z kulturą i religią, które dla Hope są obce. Jednak nastoletnia córka mobilizuje Hope do rozpoczęcia poszukiwań. Żadna z nich nawet przez moment nie przypuszcza, jak wiele i to pod każdym względem zmieni się w ich życiu.