
Są rzeczy znane i nieznane, a pomiędzy nimi są drzwi i ja chcę tymi drzwiami być– powiedział Jim Morrison. I stało się… Powstał zespół The Doors z Morrisonem na czele. Jego kontrowersyjna, ale z całą pewnością godna poznania i godna uznania postać została wskrzeszona w czwartkowy wieczór, 11 grudnia w wypełnionej po brzegi sali Nowotomyskiego Ośrodka Kultury.
Tego wieczoru publiczność poznała prawdziwego Jima – wrażliwego poetę: – Chcieliśmy pokazać wrażliwą, inteligentną duszę poety w bezpośredniej konfrontacji z showbiznesem – powiedział współorganizator koncertu – Rafał Putz.
Na scenie wykonawcy: Katarzyna Napierała – śpiew, Michał Cielebąk – instrumenty klawiszowe, Jędrzej Krysztofek – perkusja, Dominik Tuchołka – gitara basowa, Sebastian Koberling – gitara elektryczna i wspomniany wcześniej Rafał Putz – śpiew i prowadzenie, wprowadzili publiczność w klimaty wielkich przebojów The Doors, a wśród 16. zaprezentowanych utworów znalazły się m.in.: “Riders of the Storm”, Touch me”, „Roadhouse blues”, „Waiting for the sun”, Hello, I love you”, „Indian summer”, „Spanish caravan” i „Love street”.
Choć The Doors określa się mianem numeru 1 psychodelicznego rocka, to tak naprawdę – udowodnili to wykonawcy czwartkowego wieczoru – prawdziwa wielkość tego zespołu leży w niemożności jego sklasyfikowania. Na uwagę zasługuje doskonały kontakt wykonawców z publicznością, oraz towarzysząca koncertowi wymowna prezentacja multimedialna, które twórczynią była uczennica nowotomyskiego gimnazjum Jagna Putz.
Koncert, w bardzo klimatycznym nastroju zakończył fragment utworu „Koniec”:
Oto koniec, piękna przyjaciółko
Koniec, moja jedyna przyjaciółko
Koniec
Boli, gdy widzę jak stajesz się wolna
Ale i tak nie pójdziesz za mną
Koniec śmiechu i niewinnych kłamstw
Koniec conocnych zmagań ze śmiercią
Oto koniec
Wrażenia naszych gości:
Wreszcie w Morrisonie dojrzałam poetę, nie tylko rockendrolowca.
/Magdalena Michalszczak – studentka ASP w Poznaniu/
Byłem pod wrażeniem, bardzo mi się podobało. Widać było pasję, perfekcyjne przygotowanie, zaangażowanie, niezły warsztat muzyczny. Nie żałuję, że poświęciłem swój czas na czwartkowy koncert. Ostatnio byłem w Paryżu na Père-Lachaise w Paryżu, gdzie fani Morrisona wrzucają na jego grób skręty, a tu bardzo fajnie była pokazana osoba Morrisona, jako tego lepszego Jima Morrisona.
/Marek Polcyn – dyrektor Szkoły Podstawowej nr 2 w Nowym Tomyślu/
Był to drugi koncert przygotowany i wykonany przez Rafała Putza, w którym uczestniczyłam, jako widz oczywiście. Świetnie scharakteryzowane sylwetki głównych bohaterów, ciekawie przedstawione koleje losu zespołu. Opowieść trochę smutna, trochę wesoła i również dydaktyczna, ale nie ex cathedra tylko raczej w konwencji zabawnej i gorzkiej ballady.
Widownia wypełniona po brzegi, bardzo dużo młodzieży i widać było, że słuchają w skupieniu – moje dzieciaki z wypiekami na twarzy. Oprócz wartości muzycznych, estetycznych, poznawczych i wszelkich innych na czoło wybiło się przesłanie: każdy kto będzie miał jako pierwszy zawód alkoholik, choćby nie wiem jak miał wiele do zaoferowania, czy powiedzenia, bez względu na wykształcenie, twórczość, światopogląd w ostatecznym rozrachunku przegra sam, własne życie, samotnie i bez uwielbienia tłumów. Na wielkie uznanie zasługują również wszyscy muzycy, wokaliści, którzy współtworzyli spektakl. Dziękuję.
/Aleksandra Tabaczyńska – redaktor „Przewodnika Katolickiego”/