
W czwartkowy wieczór, 8 października, po wakacyjnej przerwie ponownie „ruszył” nasz Klub Filmowy „Szesnastka”.
Skupia on osoby wrażliwe artystycznie, o wysublimowanym smaku, oczekujące od filmu czegoś więcej aniżeli wszechobecnej na każdym kroku komercji. Dzięki kameralnemu gronu klubowiczów, jak i urokowi naszej bibliotecznej czytelni spotkania nabierają swoistego, niepowtarzalnego klimatu. Tradycyjnie już gospodarzem filmowych opowieści był filmoznawca – dr Mikołaj Jazdon, który mówił o twórczości mało znanego w kraju, a cenionego za granicą oraz środowisku filmowym reżysera, operatora i fotografa – Bogdana Dziworskiego.
Sam Dziworski nie nazywa siebie reżyserem, lecz skromnym obserwatorem:Uważam, że rzeczywistość jest ciekawsza niż pomysły, które przychodzą mi do głowy. Z wiekiem zdobywa się doświadczenie i jest się świadomym pewnych zabiegów, ale zauważyłem, że w fotografii, którą uprawiam, ta świadomość mnie niszczy. Byłem lepszy, kiedy byłem nieświadomy. Czasem film nie zrealizowany może być przeżyty, to znaczy: nie koniecznie trzeba kręcić, żeby odnieść satysfakcję z obserwowania życia.
Bogdan Dziworski był przez wiele lat związany z łódzką Wytwórnią Filmów Oświatowych, gdzie stworzył wiele znakomitych filmów dokumentalnych. Niektóre jego dzieła uzyskały po kilkanaście nagród i wyróżnień na najbardziej liczących się festiwalach, np.Hokej i Olimpiada. Jest autorem ok. 40 filmów krótkometrażowych, średniometrażowych i fabularnych oraz wystaw i albumów fotograficznych.
Dziworski tworzył filmy o miejscach, filmy sportowe oraz filmy o artystach, głównie sztuki cyrkowej. Szczególne dla jego filmów jest to, że nie opatrza ich zbędnymi komentarzami: Dobrze nakręcony film nie potrzebuje słowa. Zajmuje się on tzw. dokumentem kreacyjnym, który charakteryzuje się wykorzystywaniem wyrazistych środków ekspresji wizualnej i dźwiękowej, przez długi czas zarezerwowanych wyłącznie dla kina fabularnego czy eksperymentalnego. U Dziworskiego są to efekty specjalne w postaci zdjęć zwolnionych czy przyspieszonych, techniczne deformacje dźwięku czy zakłócanie hierarchii dźwięków nienaturalnym wzmocnieniem drugorzędnych dźwięków z tła.
Dziworski nie robi filmów z góry zaplanowanych: Jestem otwarty w stosunku do rzeczywistości, która jest naprawdę bogatsza od tego co bym zaplanował. Mam oczywiście pewne założenia, ale podczas realizacji te założenia ulegają zazwyczaj raptownie zmianie. Bywa też tak, że nakręcę jedno ujęcie i już wiem, po tym jednym ujęciu, że mam film, a jak tego ujęcia nie ma, to nie ma też filmu. Artysta jest zwolennikiem zgrzebności i prostoty. Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że na ekranie wszystko widać, a jego zdaniem, im mniej widać tym jest ciekawiej. Filmy Dziworskiego pokazują również, że często plan drugi jest ważniejszy od planu pierwszego: Dokumentu nie robi się pod kątem jakiegoś scenariusza, tylko tego co się wydarzy. Cały czas się czeka, poluje na momenty i trzeba być czujnym, żeby je złowić. A gdy się je już złowi, to potem, na montażu, można kombinować jak wydobyć je z drugiego planu.
Nasze grono klubowiczów doceniło artystycznie szczere, bardzo specyficzne i o nieskomplikowanej tematyce filmy Dziworskiego, na które pomysły powstają – ma się wrażenie – podczas samej ich realizacji. Następne spotkanie, na które niebawem zaprosimy, zapowiada się również bardzo interesująco, a dotyczyć będzie filmów nagrodzonych na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym Off Cinema w Poznaniu, którego dr Mikołaj Jazdon jest dyrektorem.