
Październikowe spotkanie w naszym DKF-ie 16 było ukłonem w stronę rodzimej, kultowej już kinematografii. Zaproponowaliśmy jeden z lepszych filmów Romana Polańskiego – Nóż w wodzie, wyprodukowany w 1961r., a dwa lata później nominowany do Oscara.
Prowadzący spotkanie Biblioentuzjasta Rafał Putz sprowokowali żarliwą dyskusję na temat specyficznej konstrukcji filmu, gry trojga aktorów i pewnej nierzeczywistości całego obrazu.
Akcja filmu rozgrywa się między trzema osobami w pozasezonowym pejzażu mazurskich jezior. Znany dziennikarz sportowy, jadąc z żoną na jednodniowy rejs jachtem, zabiera młodego autostopowicza. Stara się olśnić chłopaka pozycją materialną, doświadczeniem życiowym, także żoną – zaprasza go na pokład jachtu. Na pozerstwo dziennikarza autostopowicz odpowiada postawą “młodego gniewnego”, ukrywając rozpaczliwą zazdrość i pragnienie posiadania takiego samochodu, jachtu, dziewczyny i… dużych pieniędzy. Decyduje się na desperacką mistyfikację, dzięki której ma zamiar oszukać bogatego dziennikarza. Napisany przez Polańskiego wespół z Kubą Goldbergiem i Jerzym Skolimowskim scenariusz był zdecydowanym novum w PRL-owskim kinie tamtego okresu: odcinał się od rozpamiętywania doświadczeń wojennych, tak charakterystycznego dla Szkoły Polskiej, był też całkowicie apolityczny. Historia małżeństwa, które zabiera ze sobą na jednodniowy rejs po Mazurach swym jachtem młodego autostopowicza oburzyła zarówno partyjnych oficjeli, jak i krajową krytykę, zawsze skłonną do podlizywania się władzy. Popularna anegdota głosi, że Gomułka podczas oglądania Noża w wodzie rzucił w ekran popielniczką. Później publicznie skrytykował film i jego twórcę na plenum PZPR, mówiąc, że dla tego typu kina w Polsce Ludowej nie ma miejsca. Miało to oczywiście decydujący wpływ na dalszy rozwój kariery Polańskiego jako reżysera, zamykając przed nim możliwości kręcenia w kraju. Nie przeszkodziło to jednak obrazowi w zdobyciu nominacji do Oscara i zyskaniu przez niego uznania na kilku międzynarodowych festiwalach.
Z perspektywy czasu Nóż w wodzie jawi się jako film nadal świeży, w przeciwieństwie do większości polskiej produkcji filmowej tamtych czasów. Misternie skonstruowany dramat psychologiczny, z zapadającymi w pamięć kreacjami Leona Niemczyka i Zygmunta Malanowicza, wywołał spore poruszenie na naszej sali, a konfrontacje myśli zachęcały do coraz głębszych odkryć.