Żarliwą dyskusję sprowokował film wyświetlany w naszym DKF-ie 16 w piątek, 25 stycznia. Niezwykłe dzieło o dramatach i wyborach ludzkich: Amores perros Alejandra Gonzáleza Iñárritu wywarło na oglądających ogromne wrażenie. Zwrócono uwagę na świetne zdjęcia, muzykę, grę aktorów i nakreślone portrety psychologiczne postaci. Szczególnie zaszokowały brutalne sceny walk wielkich psów. Z pewnością nie jest to film łatwy i przyjemny, który ogląda się rozłożonym na kanapie. To jeden z tych, których się nie zapomina, który działa na psychikę i pozostaje na długo w pamięci.
Akcja filmu osadzona jest w Meksyku, gdzie unikalna kultura jest wynikiem zderzenia dwóch cywilizacji – rodowitych Indian i przywiezionej przez Hiszpanów europejskości. Tu miesza się wszystko. Drapacze chmur i piękne wille otoczone są bezkresnymi slumsami. Ich mieszkańcy, choć mijają się na ulicach, żyją w dwóch odmiennych światach, nie przenikających się zbytnio, niezrozumiałych a i często wrogich dla siebie. W takim miejscu osadzona jest akcja Amores perros. Aby ukazać jego różnorodność, twórcy oparli fabułę na trzech przeplatających się opowieściach, z których każda ma zupełnie innych charakter, tempo i estetykę. Centralny moment filmu, kiedy wątki obcych sobie bohaterów splatają się w jedną całość, także oglądamy trzykrotnie, za każdym razem z innej perspektywy, z innego miejsca, który jest odbiciem subiektywnego punktu widzenia poszczególnych postaci.

Niezwykle ciepłe, familiarne, interaktywne spotkanie z literaturą kobiecą, lub też jak wolą inni: pisaną przez kobiety, zgotowały 22 stycznia podczas otwartego spotkania DKK trzy poznańskie autorki: Iwona J.Walczak, Joanna Opiat-Bojarska i Magdalena Kawka.
Literatura kobieca, pisana przez kobiety kobietom to pojęcie ambiwalentne. Przez niektórych przyznanie takiej etykiety jest równoznaczne z uznaniem tekstu za kiepski, przez innych za w szczególny sposób wartościowy. Jeszcze inni uważają, że takie płciowe etykietowanie literatury kompletnie nie ma sensu. Literatura, którą tworzą mężczyźni jest gatunkowo przezroczysta, nad literaturą kobiecą natomiast prowadzone są nieustanne debaty. W tej debacie często jednak przeważają schematy, które warunkują zakwalifikowanie utworu do gatunku literatury kobiecej. Według rozpowszechnionego przekonania ograniczają ją takie tematy jak: erotyka, życie rodzinne i towarzyskie, wygląd zewnętrzny, cielesność, miłość. Bywa uznawana za niepoważną, rzadko ma literacki wymiar. Katarzyna Grochola kwituje to słowami: Piszą głównie kobiety, kupują kobiety. To dar kobiet dla świata. Literatura jest rodzaju żeńskiego.
Natomiast Joanna Miszczuk, jedna z autorek wyróżnionych przez czytelniczki w siedleckim konkursie za książkę Matki, żony, czarownice tłumaczy ten stan rzeczy słowami: Kobiety są odważniejsze niż mężczyźni, nie ukrywają się ze swymi gustami. Faceci, chociaż po kryjomu, ale również czytają literaturę kobiecą. Po kryjomu, bo etos mężczyzny w kulturze zabrania im wzruszania się, okazywania uczuć i szukania w historii z uczuciami w roli głównej. Nie powinno tak być! Mężczyźni powinni znaleźć sobie odwagę, żeby po tę tradycyjną kobiecą literaturę sięgnąć! Może by się wtedy trochę naprawili, bo świat ich bardzo zepsuł. Kobiety często wyśmiewa się bo są ekstrawertywne, romantyczne i uczuciowe. A tymczasem ja nie boję się powiedzieć, że w życiu najważniejsza jest właśnie miłość. Literatura kobieca jest o miłości, czyli o najważniejszej rzeczy, jaka nas spotyka. Wszystkich, bez względu na płeć.
Magdalena Kawka podczas spotkania w naszej bibliotece dodała, ze kobiety piszą o emocjach. Mężczyźni rzadko mówią o emocjach, dlatego też o nich nie piszą. I wydaje się, że to, co emocjonalne jest słabsze, gorsze,… bo trzeba się przecież wziąć w garść, a nie roztkliwiać.
Po dyskusji na temat tego typu podziałów w literaturze uczestniczki naszego spotkania przyznały, iż o jakości książki nie decyduje płeć autora. Najbardziej lubią książki od których nie mogą się oderwać, przez które zarywają noce, przy których przydaje się chusteczka, a niekiedy kieliszek koniaku, bo emocje i perypetie postaci wymyślonych przez autorkę stają się na jakiś czas ważniejsze niż własne. Takie właśnie książki wywołują najgorętsze dyskusje w klubach książkowych i to takie książki długo się pamięta. Autorkami tego właśnie rodzaju książek były goszczące u nas pisarki.
Podczas długiej, inspirującej rozmowy padły m.in. pytania: Czy oceniać książkę po okładce? Co było pierwsze – początek czy zakończenie? Jaką literaturę czytamy? Pisać z planem czy iść na żywioł? Co jest najmniej przyjemne w pracy pisarskiej?
Przyjazna atmosfera, wzbogacona zapachem pierników i smakiem aromatycznej herbaty poskutkowała wspólnym wyborem tytułu najnowszej książki p. Iwony. Nie zdradzimy go jednak i cierpliwie poczekamy na wydanie powieści.

A oto sylwetki naszych gości:
Magdalena Kawka
Sztuka latania, Alicja w krainie konieczności, Rzeka zimna, Przygody Kosmatka kilkulatka.
Ukończyła socjologię na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu, ale socjologiem się nie czuje. Od trzynastu lat mieszka w Poznaniu, ale na szczęście za oknem widzi konie na padoku, a nie dzwoniące tramwaje. Nie lubi dużych miast prawie tak samo, jak egoistycznych ludzi.
Imała się w życiu różnych zajęć: była dziennikarką, właścicielką agencji reklamowej, kwiaciarką oraz urzędnikiem, choć w to ostatnie czasem trudno jej uwierzyć. Przez jakiś czas współpracowała z kilkoma pismami zajmującymi się tematyką dotyczącą wychowania dzieci. Owocem tej współpracy jest poradnik dla rodziców przedszkolaków, który napisała w 2010 r. – Przygody Kosmatka kilkulatka wydany przez Helion. W tym samym roku ukazała się nakładem wydawnictwa Prószyński i S-kamoja pierwsza powieść Sztuka latania. Następna była Alicja w krainie konieczności wydana w tym samym wydawnictwie w 2011r . Kolejna powieść Rzeka zimna ukazała się również w 2011r nakładem wydawnictwa SOL.

Joanna Opiat-Bojarska
Kto wyłączy mój mózg?, Blogostan
Poczęta, urodzona i mieszkająca w Poznaniu, absolwentka poznańskiej Akademii Ekonomicznej. Zadebiutowała szczerą i inteligentną powieścią obyczajową Kto wyłączy mój mózg? To miała być jedyna książka, którą popełniła. Niestety wpadła w uzależnienie. Od pisania, oczywiście. Druga jej powieść Błogostan w bardzo przystępny sposób dotyka sedna problemu uzależnienia od blogów. Już niedługo ukaże się kolejna powieść autorki. O czym? O tym, jak odnaleźć się w roli matki… i nie zwariować.
Prywatnie –żona, matka i szczęśliwa właścicielka różowego laptopa, w którego stuka, w każdej wolnej chwili. To tylko potwierdza uzależnienie.

Iwona J.Walczak
Nagie myśli, Złocista dolina Urodzona 23 maja, posiada cechy zodiakalnego Byka ale także (jak stanowczo zapewnia –wyłącznie te pozytywnie postrzegane) walory Bliźniąt. Typowa sangwiniczka z tendencją do zamyśleń i dylematów, życiowo doświadczona, czynna i towarzyska. Cechuje ją przyjazny sceptycyzm, bardzo lubi zmiany i wyzwania, oraz wszelkie hmmm… własne debiuty.
Owoce swoich zmyśleń, dylematów i spostrzeżeń od lat zapisuje w notesach, których zawsze ma wiele, i nie jest możliwe by w jej torebce nie znajdował się przynajmniej jeden.
Z zawodu geograf, finansistka, manager personalny i … to jeszcze nie wszystko. Po godzinach –pasjonatka fotografii, stylu country, ostrego rocka, chillout’u, muzyki poważnej, dobrego filmu i oczywiście książki. Od wielu lat związana z Poznaniem.

Pierwszy w nowym roku koncert, jaki zaproponowaliśmy naszym gościom w ramach Czwartkowych wieczorów literacko-muzycznych był podróżą w nastrojowy świat świąteczno-noworocznych melodii. I choć miast śniegu, z nieba lał się deszcz, dzięki artystom – znanym już nowotomyślanom – wszyscy mogli poczuć magię tego szczególnego czasu.
Nastrojowy koncert dedykowany Biblioentuzjastom, zgromadził w naszej sali bardzo liczną grupę publiczności, w tym fanów gitarzysty – Wojtka Winiarskiego i wokalistki – Michaliny Brudnowskiej, do niedawna artystki Teatru Muzycznego w Poznaniu. Jej ciepły głos i wspaniały kontakt z publicznością sprawiły, iż wszyscy zapomnieli o deszczu za oknem i zanurzyli się w atmosferę zimowego, poświątecznego wieczoru. Zaproszeni też przez artystów do wspólnego kolędowania, śpiewali wraz z nimi zarówno kolędy polskie np. Dzisiaj w Betlejem, jak i anglojęzyczne: Oh Holy Night, White Christmas, Let it snow, Have yourself a marry, Little Christmas, czy też zimowe piosenki: Zima lubi dzieci najbardziej na świecie i Pada śnieg.
Zaprezentowany przez duet repertuar, przywołał najpiękniejsze skojarzenia i wspomnienia związane ze Świętami, Nowym Rokiem, Świętym Mikołajem i zimą.
Obok piosenek, które były prezentem pod choinkę dla naszych czytelników i życzeń złożonych przybyłym przez panią Dyrektor biblioteki, przygotowałyśmy dla każdego również miłą słodką niespodziankę.

 

Jak wygląda dom Świętego Mikołaja? Jak wiele listów otrzymuje od dzieci? W jakim mówi języku, a nawet jaki ma rozmiar buta? Tego wszystkiego można było dowiedzieć w naszej bibliotece podczas przedświątecznego spotkania z Krzysztofem Sadowskim. Dziennikarz Radia Merkury odwiedził Świętego Mikołaja w jego domu w Rovaniemi i swoimi wrażeniami podzielił się z dziećmi oraz rodzicami.
Relację rozpoczął od pokazania na mapie, gdzie leży Finlandia i w której jej części znajduje się odwiedzone miasteczko. Następnie zaprezentował zebrany na miejscu materiał, na którym można było zobaczyć prawdziwego Świętego Mikołaja, odwiedzających go gości, towarzyszące mu elfy i renifery. Dzieci korzystając z okazji miały do dziennikarza wiele pytań, m. in.: czy Mikołaj ma zapewnioną pracę przez cały rok, czy przejdzie kiedyś na emeryturę i jak w ciągu zaledwie jednej nocy zdoła odwiedzić wszystkie dzieci? To ostatnie pytanie sprowokowało nawet różnego rodzaju, zabawne hipotezy. Opowieści wprost z Rovaniemi, blask choinki, kolędy śpiewane przez małych ochotników wypełniły to popołudniowe spotkanie wyjątkową, świąteczną atmosferą. Dla uczestniczących w nim dzieci oczekiwanie na Świętego Mikołaja niewątpliwie stało się jeszcze bardziej ekscytujące.