Miesiąc: grudzień 2011
Świąteczne opowieści pełne magicznej treści – to tytuł przedświątecznego cyklu spotkań dla dzieci w wieku przedszkolnym, podczas którego najmłodsi mieli okazję wysłuchać bożonarodzeniowych opowiadań, wykonać prace plastyczne, wspólnie się bawić, ale przede wszystkim poczuć magiczną atmosferę zbliżających się Świąt.
Zajęcia w Oddziale dla Dzieci przeprowadzali uczniowie z klasy I technikum o specjalizacji mechatronicznej i organizacji reklamy Zespołu Szkół Zawodowych i Licealnych im. dra Kazimierza Hołogi w Nowym Tomyślu. Młodzież wraz z opiekunką – Lidią Dudek przygotowała szereg czytelniczych i plastycznych atrakcji, w których sami aktywnie brali udział. Czytanie przy choince każdego popołudnia gromadziło sporą grupę dzieci, z entuzjazmem angażujących się w przygotowane dla nich zabawy. Mimo znacznej różnicy wieku, dzieci i młodzież, poprzez wspólne czytanie, rysowanie i wesołe zabawy obdarzyły się wzajemną sympatią i z niecierpliwością wyczekiwały kolejnych spotkań. Uczniowie przepełnieni pozytywnymi wrażeniami zadeklarowali, że zdobyte doświadczenie w pracy z najmłodszymi, pragną wykorzystać angażując się w kolejne organizowane dla maluchów przedsięwzięcia.
Gdzie się podział Święty Mikołaj? Czy przydarzyło mu się coś złego? A może z sobie tylko znanych powodów gdzieś się ukrywa? Blisko pięćdziesięcioro miłośników detektywistycznych zagadek z nowotomyskich szkół podstawowych, w piątkowy wieczór zdecydowało się pomóc bibliotekarkom z Oddziału dla Dzieci, bezskutecznie poszukującym Świętego Mikołaja w znalezieniu odpowiedzi na te niepokojące pytania. Ślady zabezpieczone w bibliotece wyraźnie wskazywały na to, że pojawił się on z upominkami dla czytelników, ale niestety, w niewyjaśnionych okolicznościach przepadł bez wieści.
W poszukiwaniach, niezwykle ważną rolę odegrała spora grupa gimnazjalistów. Z wielkim zaangażowaniem wcielili się w role postaci, których zeznania okazały się kluczowe w rozwikłaniu tajemnicy. Zanim jednak mali detektywi przystąpili do tropienia śladów i zbierania wskazówek, podzielili się na grupy, stworzyli własne biura detektywistyczne, nazwali je i zaprojektowali oryginalne logo. Na tak profesjonalnie przygotowanych śledczych, w ośmiu punktach rozmieszczonych w różnych częściach biblioteki czekali odpowiednio ucharakteryzowani uczniowie nowotomyskiego gimnazjum, którzy zlecali wykonanie specjalnych zadań sprawdzających detektywistyczne umiejętności i co najważniejsze, dysponowali cennymi dla sprawy informacjami. Na stanowisku Międzynarodowej Agencji Poszukiwawczej MAP dzieci spotkały się z wyspecjalizowanymi w rozszyfrowywaniu anonimowych listów agentami. Same również przetestowały swoje zdolności w tej dziedzinie, uzyskując przy tym istotne „słowo – klucz”. W Pokoju Przesłuchań bacznie obserwowały zeznania świadków, a w zakątku wróżbitek poznawały niesamowite wizje zdarzeń, jakie zdradzały karty, kula, fusy i zdjęcie poszukiwanego. W Strefie Cienia świadkowie odtwarzali ruchy postaci zauważonych przez biblioteczne okna, z których to jedna, swoją posturą wyraźnie przypominała Świętego Mikołaja.
Pomocny w rozwiązaniu zagadki było również stanowisko, na którym po analizie portretów pamięciowych okazało się, że w zniknięcie świątecznego gościa zamieszana jest kobieta. Po uprzątnięciu wielkiego bałaganu przy jednym z okien, przez które ktoś wyraźnie próbował dostać się do biblioteki oraz wysłuchaniu relacji osób zabezpieczających dowody rzeczowe dzieci dowiedziały się, że nie bez znaczenia jest również fakt, iż wraz z Mikołajem zniknęła filiżanka. Droga do rozwiązania zagadki prowadziła także przez Wydział Spraw Artystycznych, na czele którego stał nowotomyski artysta Edward Kupiec, sprawdzający zdolności manualne małych detektywów oraz ich talent i pomysłowość w tworzeniu choinkowych ozdób. Po odwiedzeniu wszystkich przygotowanych przez gimnazjalistów punktów, dzieci wyposażone w znajomość ośmiu kluczowych słów, były już o krok od poznania okoliczności tajemniczego zniknięcia. Zanim jednak rozstrzygnęły zagadkę obejrzały jeszcze pokaz zabezpieczania śladów na miejscu zdarzenia przeprowadzony przez technika kryminalistyki sierż. szt. Kamila Moncibowicza z Wydziału Kryminalnego Komendy Powiatowej Policji w Nowym Tomyślu. Jak na prawdziwych detektywów przystało, chętnych do fachowego ściągania odcisków palców nie brakowało. Policjant pomógł również połączyć zebrane podczas śledztwa fakty. Dzieci postawiły hipotezę, że Święty Mikołaj po wejściu do biblioteki przez okno, przewrócił się i narobił hałasu. Usłyszała to pani dyrektor, która następnie pomogła mu się podnieść, pozbierać rozsypane prezenty i zaprosiła go na kawę do swojego gabinetu. Aby potwierdzić słuszność swoich domysłów, dzieci udały się na piętro, zajrzały do pokoju pani dyrektor i przekonały się, że miały rację. Święty Mikołaj, mimo iż bardzo zaskoczony tą niespodziewaną wizytą tak wielu dzieci na raz, przywitał wszystkich bardzo serdecznie i obdarował słodkim upominkiem. O 22:00 mali detektywi w towarzystwie rodziców opuszczali bibliotekę z poczuciem dobrze wykonanego zadania. Śledztwo zakończyło się sukcesem! Podobnie jak współpraca z uczniami nowotomyskiego gimnazjum, którzy w organizacje tego przedsięwzięcia włożyli wiele serca i starań, poświęcając przy tym swój wolny czas.
Choćby na dworze groźnie wiało, straszyła plucha i padał deszcz, w naszej bibliotece we wtorkowy wieczór 13 grudnia o godz. 18.00 zapanuje pełna ciepła, otulona bielą przedświąteczna aura. Tymi słowami zapraszałyśmy miłośników muzycznych czwartkowych wieczorów na wyjątkowy, ostatni w roku koncert i tak też się stało… Zamiast śniegu, z nieba strugami lał się deszcz, jednak dzięki artystom – znanym już nowotomyślanom – wszyscy mogli poczuć magię nadchodzących Świąt.
Nastrojowy koncert zgromadził w sali wystawowej biblioteki bardzo liczną grupę publiczności, w tym – można już chyba powiedzieć – fanów Jacka Skowrońskiego i występujących z nim w duecie wokalistek. Tym razem muzykowi i wspaniałemu akompaniatorowi towarzyszyła Michalina Brudnowska – do niedawna artystka Teatru Muzycznego w Poznaniu. Ciepły głos wokalistki i wspaniały kontakt z publicznością sprawiły, iż wszyscy zapomnieli o deszczu za oknem i zanurzyli się w atmosferę zimowego, świątecznego wieczoru. Zachęceni też przez artystów do wspólnego śpiewania, śpiewali wraz z nimi zarówno kolędy polskie np. Dzisiaj w Betlejem, jak i anglojęzyczne: Oh Holy Night, White Christmas, Let it snow, Have yourself a marry, Little Christmas czy zimowe piosenki: Zima lubi dzieci najbardziej na świecie, Pada śnieg, Jest taki dzień.
Obok piosenek, które były prezentem pod choinkę dla naszych czytelników i życzeń złożonych przybyłym przez panią Dyrektor biblioteki, przygotowałyśmy dla każdego również słodką niespodziankę w postaci słodkiego piernika, którego wręczyły wszystkim bibliotekarki przybrane w mikołajowe czapki.
Kolędowy wieczór artyści zaplanowali zakończyć wzruszającą kompozycją Znak pokoju, jednak zaproszona przez duet do wspólnego kolędowania publiczność zdecydowała o przedłużeniu wieczoru. Na bibliotecznej scenie znalazła się nawet nasza czytelniczka – Teresa Dziewiałtowska, która wraz z panią Michaliną wykonała kolędę z własnymi słowami do popularnej melodii.
Ostatni w tym roku biblioteczny koncert zakończyły gromkie brawa, rozmowy, ale i wzajemne życzenia dobrych, spokojnych świąt.
W piątek, 9 grudnia, w naszej bibliotece miało miejsce pierwsze spotkanie z cyklu
W świecie czarnych płyt. Cykl ten zainicjowała kilka miesięcy temu, w jednym z nowotomyskich lokali, społeczność Niezależnego Forum Nowego Tomyśla, zaś kolejne wieczory przy gramofonie odbywać się będą już na stałe w gościnnych progach biblioteki. Melomani – miłośnicy muzyki zapisanej na winylowym krążku oraz ci, którzy z racji młodego wieku nie znali dźwięku gramofonu, mieli okazję wysłuchać fragmentów płyt z polską muzyką z lat 70. i 80. Wybrał je z własnej kolekcji i zaprezentował twórca bloga Gdyby wszystkie słowa, poświęconego muzyce polskiej – Szymon Pigla.Zanim podzielił się swoimi muzycznymi fascynacjami, w klimat lat 70. i 80. – wprowadziła zebranych gospodarz wieczoru – bibliotekarka Sylwia Kupiec. Po krótkim wstępie na temat historii płyty winylowej i gramofonu, ilustrując swoją prezentację fotografiami, zabrała starszych melomanów w niedaleką podróż sentymentalną, do czasów pustych sklepów, kartek żywnościowych, kolejek, festiwali piosenki radzieckiej i żołnierskiej, czołgów na ulicach i wszelkich absurdów, ale także festiwali w Jarocinie, rodzących się w Polsce subkultur oraz debiutu popularnych do dziś zespołów, które w tamtych czasach nagrywały swoje płyty tylko na winylu. Klimatu PRL-u dopełniał wystrój sali – nie zabrakło mebli w stylu art deco i szklanek z metalowymi „koszyczkami” oraz zabytkowych gramofonów, płyt i pocztówek dźwiękowych. Oczywiście to im poświęcona była cała reszta wieczoru.
Opowieść o swojej muzycznej pasji Szymon Pigla rozpoczął od pierwszych inspiracji trójkowymi audycjami Marka Niedźwiedzkiego czy telewizyjną wideoteką Krzysztofa Szewczyka i Wojciecha Pijanowskiego. Pierwsze ulubione piosenki odtwarzał za pomocą magnetofonu Kasprzak, później zaś zafascynował go czarny krążek. Opowiadając o tym, jak zdobywał poszczególne pozycje kolekcji, zawierającej wiele unikatowych płyt długogrających i singli, zaprezentował charakterystyczne dla tamtych lat, choć nie wszystkim znane utwory.
Jako pierwszy zabrzmiał singiel zespołu Woo Boo Doo – Ja mam Fijoła, kolejny był Kapitan Nemo i jego singiel SOS dla planety, płyta Pod prąd KSU, Leszek Winder, utwór Rock Me Now z płyty Blues Forever, bardziej popularne piosenki: Raz dwa, raz dwa Maanamu i Otoczony De Mono oraz utwory m.in. Stanisława Wenglorza, Armii i Perfectu.
Prezentacjom utworów, brzmiących w sposób wyjątkowy – o czym nie trzeba przekonywać nikogo, kto ceni charakterystyczny miękki dźwięk i trochę trzasków w tle – towarzyszyła też prezentacja oryginalnych okładek, powiększonych dodatkowo za pomocą rzutnika. Bo okładki właśnie, to coś – jak powiedział Bloger – co jest dziełem sztuki samym w sobie, wartością dodaną płyty. Wspaniałe są szczególnie te, które robione były w tamtych czasach, bez użycia programów komputerowych, dziwi więc fakt, iż w edycjach CD zastępuje się je nowymi.
Obok okładek wykonanych kilka dekad temu, dla porównania można było też zobaczyć okładki współczesnych płyt, przyniesione już przez inną melomankę.
O polskiej muzyce – jak sam zapewnił – Szymon Pigla mógłby mówić godzinami, jednak czas spotkania, na zakończenie którego gość powiedział jeszcze kilka słów o swoim blogu – musiał dobiec końca. Po zamknięciu jego oficjalnej części, był jeszcze moment na rozmowy, oglądanie starych gramofonów i płyt ze zbioru gościa, biblioteki oraz przybyłych na spotkanie miłośników winyli.
Już wiemy, że w nowym roku odbędzie się kolejne spotkanie z cyklu W świecie czarnych płyt, tak więc wszystkich jej miłośników już dziś zapraszamy do biblioteki.
Grudniowe spotkanie w Klubie Miłośników Podróży Przez kontynenty było niezapomnianym spotkaniem nie tylko z Tanzanią, ale przede wszystkim z człowiekiem – o. Maciejem Braunem, misjonarzem, który w tym dalekim kraju, w wiosce Butiama nad Jeziorem Wiktorii pełni posługę.
Odwiedził go i zrobił reportaż z jego misji Krzysztof Sadowski – dziennikarz Radia Merkury i poznańskiego oddziału Telewizji Polskiej S.A.; wykładowca w Wyższej Szkole Nauk Humanistycznych i Dziennikarstwa w Poznaniu. On to właśnie w czwartkowy wieczór 8 grudnia opowiedział nowotomyślanom o tym, jak wygląda prawdziwa Afryka, jak wygląda rzeczywistość jej mieszkańców, jakie panują tam zwyczaje, a przede wszystkim, jak wygląda afrykańska codzienność misjonarza z Wielkopolski. Spotkanie dało wyobrażenie o niepojętych trudnościach, z którymi musi radzić sobie w dalekiej Tanzanii misjonarz, który ten kraj i tych ludzi właśnie pokochał. Przyjechał do Tanzanii w 2005 roku i, z przerwą na podreperowanie zdrowia, jest tam do dnia dzisiejszego. Cały czas w tym, co robi wspierają go rodzina i przyjaciele z Grodziska. Do tej pory o. Maciejowi udało się wybudować szkołę, bibliotekę, wyremontować kościół główny i zbudować mniejsze świątynie. W planach jest też rodzinny dom spokojnej starości Krzysztof Sadowski swoją opowieść uatrakcyjnił reportażem o trudach pracy w tamtejszej społeczności, radościach i marzeniach misjonarza, a także pokazem zdjęć. Przywiózł też ze sobą piękne afrykańskie ozdoby, biżuterię i tkaniny.
Wszystkich, których ciekawi życie człowieka z Grodziska w dalekiej Tanzanii i wesprzeć jego misję zapraszamy na bloga: www.mbcr.pl.
Grudniowe spotkanie w naszym Dyskusyjnym Klubie Książki, przebiegało w pachnącej piernikami i aromatyczną herbatą przedświątecznej atmosferze.
Rozmowom na temat zbliżającej się gorączki przygotowań świątecznych towarzyszyły rozważania nad książką Mariusza Wollnego Oblicze Pana. To połączenie fikcji z historią bardzo przypadło do gustu naszym klubowiczkom, które uznały powieść za świetne połączenie trzech czasów: templariuszy, II wojny światowej i współczesności. Jako, że było to mikołajkowe spotkanie nie zabrakło miłych upominków w postaci kalendarzy na nadchodzący 2012rok.
Spotkanie zakończyło się zwiedzaniem wystawy, która aktualnie gości w naszej bibliotece: Wielka radość z małego supełka czyli frywolitki, firanki i witraże.
Środa, 7 grudnia była drugim z kolei terminem w ramach cyklu otwartych spotkań poświęconych wychowaniu dzieci pt.: Porozmawiajmy o wychowaniu dzieci, czyli skuteczne rodzicielstwo w świecie pełnym zagrożeń. Miejscem spotkań są gościnne progi naszej biblioteki, gdzie w czytelni, przy kawie, herbacie i ciastkach, można obejrzeć kolejny wykład cyklu, a następnie wymienić się doświadczeniami podczas zachęcającej dyskusji.
Cykl spotkań poświęconych skutecznemu rodzicielstwu zainicjowali: Marek Nyćkowiak – katecheta w Kościele Ewangelicznych Chrześcijan oraz Magdalena Kędzia-Kluj – dyrektor Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej. Prowadząc pierwsze spotkanie zachęcali zachęca rodziców do dyskusji i wymiany doświadczeń.
Przewodnim tematem ostatniego spotkania było budowanie silnych więzi poprzez relacje panujące w rodzinie. Gościem specjalnym spotkania był Henryk Dedo, polski wydawca oraz lektor cyklu multimedialnego o wychowaniu, na co dzień zajmujący się tworzeniem reportaży radiowych o tematyce społecznej, nagrywaniem audycji radiowych do 140 aresztów i więzień w Polsce oraz promowaniem profilaktyki przeciwuzależnieniowej. Swoją obecność Henryk Dedo zaznaczył przez wprowadzenie do tematu spotkania przed projekcją filmu, a następnie przez prowadzenie wraz z Magdaleną Kędzią-Kluj bardzo ciekawej dyskusji. Uczestnicy spotkania, podczas projekcji filmu dokumentalnego z wykładem mogli zapoznać się z doświadczeniami amerykańskich rodziców, których problemy rodzinne oraz wychowawcze są podobne do realiów polskich jak nigdy dotąd. W czasie wyświetlanego wykładu można było poznać wielką wagę zaniedbywanych obecnie zachowań rodzinnych takich jak: wspólne spożywanie posiłków, kontakt wzrokowy, dotyk, codzienna rozmowa czy wspólnie spędzany czas wolny. To właśnie one okazują się być kluczem do budowania silnych więzi, których nie będą w stanie zerwać nieuniknione przecież problemy czy konflikty na linii rodzic – dziecko. Organizatorzy spotkań zachęcają wszystkich zainteresowanych tematyką do udziału w następnych sesjach, które kontynuowane będą od stycznia przyszłego roku. Przed nami jeszcze siedem sesji filmowych z niemniej przejmującymi tematami oraz spotkania z gośćmi. Dużym ułatwieniem dla rodziców z małymi dziećmi jest zorganizowany przez pracowników biblioteki beztroski i radosny czas dla maluchów w trakcie trwania każdego spotkania. Zapraszamy.
Podczas grudniowego, ostatniego już w tym roku spotkania w naszym DKF-ie przenieśliśmy się do drugiego największego kraju Ameryki Południowej – gorącej Argentyny.
Zaprezentowany przez Macieja Czyżewskiego film Juana José Campanelli – Sekret jej oczu potwierdził tezę, że twórcy argentyńscy postrzegani są przez nas jako alternatywni. To kino przejmujące, głębokie, pełne matafor i uczuć, obok którego trudno jest przejść obojętnie. Nie jest to z pewnością żadne arcydzieło – nie mniej jednak mamy tu do czynienia z filmem, który wciąga i autentycznie porusza.
To film niejednoznaczny i głęboki, w którym przemyślana struktura narracyjna ma na celu nie tylko powolne zdradzanie fabularnych tajemnic, ale podsuwa również widzowi metafory, czy też filozoficzne refleksje. Sekret jej oczu to w równym stopniu wciągający kryminał, jak i egzystencjalny melodramat opowiadający o straconych miłościach, niepokojach ducha i przekleństwach pamięci silniejszej niż codzienne życie.
Juan Jose Campanella wyreżyserował film o zwartej, choć fragmentarycznej konstrukcji, w której każda scena jawi się niczym odrębna sonata muzyczna na dany temat. Nie brak tu sekwencji brawurowych i wciągających jak choćby scena w windzie, scena przesłuchania czy też sekwencja pościgu na stadionie. Dodatkowo film jest znakomicie zagrany. Między duetem Ricardo Darin – Soledad Villamil aż iskrzy, przez co wątek melodramatyczny jest tu niezwykle wiarogodny. Świetny jest też Guillermo Francella jako zaglądający do kieliszka Sandoval, czy też Javier Godino w roli mordercy. Ponadto zawartość wulgaryzmów, jak i czarnego humoru, które przeplatają się nawzajem z zagadką daje bardzo dobry efekt. Można nawet powiedzieć, że słowo „dobry” to zbyt mało, by określić coś tak niesamowitego jak ta produkcja.
To film o zemście, niesprawiedliwości, systemach politycznych, wreszcie – o spisywaniu historii, tworzeniu narracji. Czyli niejako film o filmie. Można go oglądać na kilka sposobów. To film o zemście (jednym z motywów jest poszukiwanie przez męża gwałciciela i mordercy swojej żony); także o niesprawiedliwości (może dlatego większość scen dzieje się w sądzie); o systemach politycznych (główny podejrzany, skazany za morderstwo, wychodzi z więzienia, bo zaczął sprzyjać panującemu właśnie reżimowi Perona); wreszcie – to film o spisywaniu historii, tworzeniu narracji, czyli niejako filmem o filmie (bo główny bohater Benjamin Espósito, były śledczy sądowy, po 25 latach próbuje napisać powieść o tym morderstwie, procesie, poszukiwaniu mordercy). Film ten wygrał w konkurencji do Oscara między innymi z „Białą wstążką” Michaela Haneke. Został uhonorowany statuetką jako najlepszy film zagraniczny w roku 2009.
Oskar i pani Róża autorstwa Erica Emanuela Schmitta to utwór, jaki piątoklasiści należący do Klubu Molików Książkowych przeczytali, by móc o nim porozmawiać podczas listopadowego spotkania w Oddziale dla dzieci.
O czym jest ta książka? To pierwsze pytanie z jakim zmierzyli się klubowicze. Streszczenie jej treści nie przysporzyło czytelnikom żadnego problemu. Ciężko chory na białaczkę chłopiec ostatnie dni swojego życia spędza w towarzystwie wolontariuszki pani Róży, która pomaga mu w uporaniu się z trudną sytuacją, w jakiej się znalazł. Namawia go do pisania listów, których adresatem jest sam Pan Bóg oraz do traktowania każdego cennego dnia jako kolejnych dziesięciu lat. Dzięki temu, w ciągu dwunastu dni dziesięcioletni Oskar przechodzi przyspieszony kurs życia, poznaje jego smak i odkrywa najgłębszy sens. Jednakże nie o skrócony opis fabuły chodziło w pytaniu o książkę. Im dłużej trwały rozmowy na jej temat, tym większe było zaskoczenie młodych czytelników, że mimo niewielkich gabarytów, porusza ona tak wiele ważnych w życiu każdego człowieka tematów.
Życie i śmierć, cierpienie i radość, miłość i żal, odwaga i strach – to tylko niektóre z wielu istotnych kwestii wymienionych przez uczniów, nad którymi utwór każe się zastanowić. Klubowicze odkryli również, że Oskar i pani Róża to prawdziwa skarbnica aforyzmów. Wiele z wyrażonych w błyskotliwy sposób, życiowych prawd odczytali na głos, by następnie móc wspólnie zastanowić się na ich przesłaniem. Poza pojęciem aforyzmu poznali również pojęcie empatii, które nierozerwalnie wiążę się z postawą pani Róży. Po rozmowie na temat tej cennej umiejętności wczuwania się w emocje innych, nadszedł czas na odrobinę zabawy. W formie kalamburów klubowicze sprawdzili własne umiejętności w odgadywaniu uczuć, ale w tym przypadku zasygnalizowanych jedynie poprzez ruch i mimikę. Młodzi czytelnicy opowiadając o swoich wrażeniach związanych z utworem E.E. Schmitta jednogłośnie stwierdzili, że spotkanie z dzielnym, wrażliwym Oskarem oraz mądrą i ciepłą panią Różą na długo pozostanie im w pamięci.
Jak żyć pełnią życia? Odpowiedź na to pytanie, na pewno nie przysparza problemu nowotomyskim seniorom, których codzienna aktywność i sposób spędzania wolnego czasu stały się źródłem inspiracji dla dwójki młodych miłośników fotografii – Dagny Dembieckiej i Mikołaja Hirszfelda. W ramach szkolnego projektu udali się do Domu Dziennego Pobytu działającego przy Ośrodku Pomocy Społecznej w Nowym Tomyślu i przyglądali się zajęciom, z jakich na co dzień korzystają seniorzy. Wykonali przy tym szereg oryginalnych, reportażowych zdjęć, które wypełniły przestrzeń bibliotecznej Galerii na Płocie. Fotografie prezentują m. in. efekty plastycznych zmagań seniorów, ukazując przy tym ich imponującą zręczność manualną. Jednakże to nie ręcznie wykonane przedmioty są głównym tematem zdjęć, ale zdecydowanie istotniejsze są w nich same ręce, które je wykonują i Ci, do których one należą. W większości czarno – białe prace w urzekający, często portretowy sposób obrazują ludzi dużo starszych od ich autorów. Fakt ten sprawia, że wystawa dodatkowo zyskuje na atrakcyjności, bo oto mamy do czynienia z zetknięciem się światów dwóch różnych pokoleń. Seniorzy mogą przeglądać się w tych fotografiach niczym w lustrze, które prezentuje im ich własny wizerunek przez pryzmat wrażliwości nastolatków, nastolatkowie natomiast dowodzą, że w tak odległej im jeszcze jesieni życia, potrafią dostrzec piękno. Na uroczyste otwarcie wystawy do Oddziału dla Dzieci przybyli bohaterowie prezentowanych fotografii. Oglądali je z wielkim zainteresowaniem i satysfakcją, wyrażając przy tym nadzieję, że jak najwięcej osób zechce wystawę odwiedzić. Ekspozycję obejrzeć można do 14. grudnia.
Lady Katherine Hoare tak pisała prze stu laty: Wielka jest radość z odkrycia nowego supełka. Nie wiem, czy Madame Curie czuła się bardziej szczęśliwa po odkryciu radu. Naturalnie nasza praca jest mała i skromna i nigdy nie trzęsie światem. Tylko co kilka stuleci kobieta może wstrząsnąć światem, lecz w ciszy swojego pokoju może znaleźć rzeczy, które dają jej całkowite i głębokie zadowolenie.
Z myśli tej, z którą zapewne zgodzą się twórczynie wszelakiego rękodzieła, zaczerpnęłyśmy tytuł wystawy, Wielka radość z małego supełka czyli frywolitki, firanki i witraże, której otwarcie odbyło się czwartek, 1 grudnia o godz. 18.00. Wymienione w tytule dzieła sztuki rękodzielniczej, które wykonały dwie panie: Mirella Buszka i Dorota Wińczo-Konieczna rozgościły się w sali wystawowej wprowadzając powoli świąteczny nastrój do naszej biblioteki. Wszak białe obrusy dziergane wprawną ręką, szydełkowe firanki, koronkowe aniołki na choinkę, to coś, co kojarzy się nam z czasem Bożego Narodzenia, a może i wspomnieniami z dzieciństwa, spędzonego w pachnącej kuchni babci. Nic dziwnego, że możliwość obejrzenia kunsztownego rękodzieła przyciągnęła mnóstwo Pań, z których wiele – jak się okazało – również znajduje przyjemność w poszukiwaniu nowych supełków, słupków, oczek, a wreszcie wzorów malowanych na szkle. Rozmowom o nowych wzorach i splotach przy cieszących ucho utworach granych na pianinie przez Włodzimierza Ciesielczyka, nie było końca.
Obejrzawszy wspaniałe prace pani Doroty i Mirelli panie miały okazję zobaczyć jak się ja tworzy, bowiem artystki sztuki rękodzielniczej przywiozły ze sobą również swoje małe warsztaty pracy – nici, włóczki oraz czółenka i szydełka. Aromatyczna kawa i domowe ciasteczka i możliwość przejrzenia książek poświęconych rękodziełu, jakie znajdują się w naszym księgozbiorze dopełniła atrakcji wieczoru. Okazało się, że wielka radość z małego supełka, jakiej doświadczają autorki naszej ekspozycji udzieliła się również jej oglądającym.